Wypozyczylem dzis deske. 25 min teorii i wjechalem orczykiem na 1500m. Nawet nie jezdzilem lisciem tylko ladnie na krawędziach ale wydzwonilem raz tak na lodzie ze teraz leze tylko na boku. Boli jak sto chujów. Nigdy wiecej
zofer [Usunięty]
Wysłany: Sob 05 Sty, 2008
Kasia napisał/a:
nikt nigdy nie rozwinął takiej prędkości jak my jadąc na tyłku z guby
a co do snowboardu to hamuje sie zębami, ewentualnie zadkiem
Metoda całkiem zajebista, wypróbowana podczas wyjazdu na Sylwestra )
Ogólnie mój ziom który kończy właśnie robić instruktora ze snowboardu na początku kazał mi w miejscu łapać równowagę na desce, potem jeśli już w miarę stałem to się trochu poślizać na lewo i prawo. Po tych zabiegach nastąpił stok... I dwa dni dość powolnego zjeżdżania na "ześlizgu" (zjad na backside prostopadle do toru jazdy) na ugiętych kolanach by wyczuć wszystko jak należy Trzeciego dnia jeździłem już na obu krawędziach a moja obolała już dupa nie często na szczęście stykała się ze stokiem Ot taka krótka relacja. Reasumując stwierdzam, że snowboard jest mega hiper fajną sprawą )
Pozdrawiam
P.S. W moim przypadku przełomowym momentem okazało się przekręcenie wiązań na lewą nogę... Wtedy zaczęła się porządna jazda. Wcześniej w ogóle jazda na frontside mi nie szła, więc polecam sobie na stoku raz pojechać z wiązaniami na prawą a raz ma lewą nogę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach