tutaj z konkursy Slam Dunk gdy wybił się z lini rzutów wolnych - wtedy to było coś!!
tu z odwiecznym rywalem Reggi Millerem z indian pacers
tu z wieloletnim przyjacielem z Bulls S.Pippenem - moim idolem
o piekne czasy MJ vs Maggic
rzut z utah jazz w filna nba - HISTORIA
a tutaj z finału z LAL gdy zawisł dosłownie na chwile w powietrzu - I tytuł mistrzów dla niego i Bulls
znak rozpoznawczy
Po wiecej zapraszam do sieci - nie mialem wiecej czasu by to lepiej zrobic rano
Misiek_lbn Aż żal się spieszyć na tym forum victory is mine !
auto: Lancer Evo VII
silnik:: 2.0
moc: 330km Pomógł: 17 razy Dołączył: 24 Lut 2007 Skąd: Horsham
Wysłany: Śro 08 Sie, 2007
powiem Ci coś od siebie...
tak się składa że wychowałem się w czasach, gdy NBA leciało w TVP2, zbierało się karty NBA, naklejki do albumów, naklejki z gum do żucia z logami zespołów, NBA98, 99 na komputerze, koledzy wszechobecni grający w kosza, czapeczki startera'a, koszulki...
3/4 podstawowych piątek znałem na pamięć, transfery itp...
w domu mam jeszcze sporo gazet(nie pamiętam teraz nazwy, pewnie wiesz o jakie mi chodzi, kolorowe takie fajne )...
więc zapewniam, że nie musisz mnie uświadamiać kto to MJ
chociaż przyznaje się że nie przepadałem za nim
piękne czasu... pamiętam jak wszystkie finały oglądałem - zaczynały się o 3 rano i do 6 przed telewizorem... o 7 pobudka do szkoły:] i tak rok w rok...
_________________ "...i w tym momencie nawigacja mówi mi : "ZRÓB ALTONENA", no to bach rekaw..." cytat dr. prof. CHRZANKA - santo subito!!!!
o panowie, ja mam w domu taki atlas NBA z początków lat 90. - tam jest cała śmietanka, Pippen, Johnson, Bird, Jordan, O'Neill itd... szok, jak czasem tam zajrzę. Świat się zmienił nie do poznania.
auto: MINI Cooper S
silnik:: 1,6 supercharger
moc: 170km Pomógł: 115 razy Dołączył: 10 Sty 2007 Skąd: Warszawa Centrum
Wysłany: Śro 08 Sie, 2007
lenny napisał/a:
piękne czasu... pamiętam jak wszystkie finały oglądałem - zaczynały się o 3 rano i do 6 przed telewizorem... o 7 pobudka do szkoły:] i tak rok w rok...
Pamiętny final Chicago vs Phoenix.
Skończyl sie 4:2
W szóstym meczu na 3 albo 4 sekundy przed końcem MJ rzucil za 3 i bylo za finalach...
A bylem wtedy za "sloncami" tak na przekór wszystkim. No i (Sir) Charles Barkley tez byl niczego sobie...
_________________ A można było jeździć francuzem całe życie...
Misiek_lbn Aż żal się spieszyć na tym forum victory is mine !
auto: Lancer Evo VII
silnik:: 2.0
moc: 330km Pomógł: 17 razy Dołączył: 24 Lut 2007 Skąd: Horsham
Wysłany: Śro 08 Sie, 2007
dla mnie Shaq za czasów Magic, i Kemp z Supersonics byli kozakami
i wielu wielu innych :564:
fajnie jak się pojawiły Toronto Raptors i Vancouver Grizzlies
co prawda nie namieszały dużo, ale Vince Carter pokazał conieco z młodych
auto: -
silnik:: 0.0
moc: 000km Pomógł: 38 razy Dołączył: 20 Gru 2005 Skąd: z polecenia
Wysłany: Śro 08 Sie, 2007
ja kiedys bralem udzial w miedzynarodowych gierkach menadzerskich nba; kupujesz graczy, trenerow itd. i grasz sezon. Lapalem sie do pierwszych 100 Kiedys wiedzialem wszystko o NBA.
Z reszta sam bardzo duzo gralem w kosza, w druzynie itd. Dzisiaj tylko sporadycznie.
auto: GolfMk4
silnik:: V6
moc: 500+km Pomógł: 20 razy Dołączył: 18 Maj 2007 Skąd: Bielsko-white
Wysłany: Śro 08 Sie, 2007
Te gazetki to chyba były Magic Basketball....owszem piękne czasy to były...zwłaszcza z NBA w tvp2 :053:
_________________ 'gdybym był młody i bez kasy, kupiłbym BRZ'
Marcel [Usunięty]
Wysłany: Śro 08 Sie, 2007
A pamiatacie jak przyszedł do NBA Shaq i popsuł kosz piekny widok ....
zasze podziwałem jeszcze J.Kidd'a swietny wariat .... ale i tak Scottie był dla mnie zawsze nr.1
albo I.Thomas & J.Dumars & B.Lambiert & D.Rodman i J.Salley = C.Dally BAD BOYS
Pierwszy finał jaki ogladałem to chyba 88 czy 89r LAL vs D.Pistons a potem to juz lata Byków
i oczywiscie 1 i jedyny prawdziwy DREAM TEAM w 92 w Barcelonie.... i ten mecz chyba z Chorwacja/Jugosławia jak sie meczyli a tak jechali wszystkich 30-50pkt
Super mecz ALL STARS na pożeganie Magica był - oh a teraz co jakis kobie (najgorsze za gra z :563:
Misiek_lbn Aż żal się spieszyć na tym forum victory is mine !
auto: Lancer Evo VII
silnik:: 2.0
moc: 330km Pomógł: 17 razy Dołączył: 24 Lut 2007 Skąd: Horsham
Wysłany: Śro 08 Sie, 2007
fajne mecze niektóre były east vs west
popisówki niektórzy fajne robili :550:
Marcel [Usunięty]
Wysłany: Śro 08 Sie, 2007
sharxhunter napisał/a:
fajne mecze niektóre były east vs west
popisówki niektórzy fajne robili :550:
noooo popisywali sie sie popisywali :557:
ale cudne finały to jeszcze i play offs 1991
Dorobek Byków w Playoffs 1991 był imponujący. Zwyciężyli 11 razy, a przegrali tylko raz z Philadelphią w półfinale konferencji !!! W finale konferencji Bullsi zmietli mistrzów NBA z 1990 - zespół Detroit Pistons. Pokonali ich 4-0 (94-83, 105-97, 113-107, 115-94), czym zrewanżowali się za wcześniejsze, trzykrotne wyeliminowanie z playoffs (1988, 1989 i 1990).
Po raz pierwszy w swojej 25-letniej historii Chicago Bulls awansowali do finału ligi, gdzie na drodze do tytułu stanął magiczny Earvin Johnson ze swoim zespołem LA Lakers.
Finały 1991 to przede wszystkim pojedynek dwóch gwiazd - MJ'a i Magica
[MECZ 1] Pierwszy mecz odbywał się w Chicago Stadium. Było to bardzo zacięte spotkanie, które uświetniła wspaniała gra gwiazd obu zespołów. Michael Jordan zdobył 36 punktów (14 z 24 z pola), miał 8 zbiórek i 12 asyst, a Magic zaliczył triple-double (19 punktów, 10 zbiórek i 11 asyst) !
Pod koniec III kwarty Johnson trafił dwa razy za 3 punkty, co dało Lakersom prowadzenie 75-68. Byki odwzajemniły się 10 punktami zdobytymi pod rząd. Wyszli na prowadzenie. Na 14 sekund przed końcem meczu Bulls prowadzili 91-89 i wtedy Sam Perkins z LA trafił za 3 punkty. Jordan próbował przechylić szalę zwycięstwa na stronę Chicago, ale jego rzut z półdystansu chybił celu. Paxson przy zbiórce sfaulował Scotta, ten wykorzystał jeden rzut wolny. Pippen próbował jeszcze rzutu z ponad 18 metrów... niestety bez skutku. Lakersi wygrali pierwszy mecz 93-91 (w kwartach: 29-30, 22-23, 24-15, 18-23).
Oni mieli szansę i my ją mieliśmy - powiedział Jordan - Nasza była mniejsza.
[MECZ 2] Bullsi pokazali na co ich stać dopiero w drugim meczu. Był to jeden z najwspanialszych występów w historii Byków. Prowadzeni przez Jordana wysoko pokonali Lakersów (107-86). MJ zdobył 33 punkty i odnotował rekordową celność rzutów z gry - 83% (15/18), miał też 11 asyst. Reszta zespołu zagrała podobnie - Paxson miał udane wszystkie 8 rzutów z gry, Cartwright trafił 6 z 9 rzutów, Grant 10 z 13. Cała drużyna miała 61,7%-skuteczność (w III kwarcie nawet 85% !!!), co jest rekordem finałów NBA.
[MECZ 3] Trzeci mecz rozegrano w Los Angeles. Był on równie ekscytujący co pierwszy. Lakersi rozpoczęli III kwartę z 13-opunktowym prowadzeniem. "Wysocy" z LA - Sam Perkins (25 punktów), Vlade Divac (24) i James Worthy (19) dzielnie poczynali sobie pod koszem Bulls. W IV kwarcie obudzili się jednak wysocy gracze Chicago. Dzięki zagraniom Pippena, Granta i rezerwowego Cliffa Levingstona Byki rozpoczęły pogoń. Rzut za 3 punkty Vlade Divaca na 11 sekund przed końcem meczu dał Lakersom prowadzenie 92-90. Ale Jordan lubi takie sytuacje... Nie dość, że doprowadził do wyrównania celnym rzutem na 3,4 sekundy przed końcem, to jeszcze zdobywając 6 punktów w dodatkowym czasie przesądził o triumfie Byków w dogrywce (12-4) i całym meczu (104-96). W sumie MJ zdobył 29 punktów o siedem więcej od gwiazdy Lakers - Magic'a Johnsona.
Po tym zwycięstwie Byki wyszły na prowadzenie w serii (2-1).
To mistrzostwo znaczy tak wiele. Nie tylko dla mnie, ale dla drużyny, dla miasta Chicago. Dla mnie to była siedmioletnia walka odkąd zacząłem grać w NBA. To dzień największej dumy w moim życiu.....
[MECZ 4] Obrona Byków, tak niszcząca w fazie playoffs, tym razem była wręcz mordercza, doprowadzając do zaledwie 37%-wej skuteczności Lakersów. Koledzy MJ'a z uniwersytetu - Perkins i Worthy trafili tylko 7 z 31 rzutów (22,6%). Natomiast rewelacyjnie piłkę rozgrywał Jordan, który w całym spotkaniu zdobył 28 punktów. Gospodarze bronili się dzielnie, ale już na początku III kwarty przegrywali 16 punktami. Nawet dobra gra Magic'a (w całym meczu 22 punkty) i Vlade Divaca (27 punktów) nie pozwoliła Lakersom na zmniejszenie straty poniżej 7 punktów (początek IV kwarty, 78-71). Ostatecznie Byki wygrały 97-82 (27-28, 25-16, 22-14, 23-24).
Nie przypuszczałem, że mogą kiedykolwiek tak wyraźnie dominować - powiedział przygnębiony Magic.
[MECZ 5] W piątym, ostatnim spotkaniu finałów Bullsi odnieśli trzecie kolejne zwycięstwo w obcej hali (108-101). Lakersi musieli rozegrać mecz bez swoich dwóch podstawowych zawodników - Jamesa Worthy'ego i Byrona Scotta. Na parkiecie godnie zastąpili ich Elden Campbell i Tony Smith. Pod koniec II kwarty wynik był bliski remisu. W IV kwarcie atmosfera gęstniała z minuty na minutę. Jeszcze na 6 minut przed końcem meczu Lakersi prowadzili 93-90 (po efektownym wsadzie Campbella). Końcówka należała jednak do Michaela Jordana (30 punktów, 4 zbiórki, 10 asyst), Scottiego Pippena (32 punkty, 13 zbiórek, 7 asyst) oraz Paxsona, który przypieczętował pierwszy tytuł pięcioma efektownymi trafieniami w ciągu czterech ostatnich minutach meczu !!! Zdobył wtedy 10 punktów (w całym meczu 20) - kibice obwołali go graczem meczu. W całych finałach Paxon miał najwyższą ze wszystkich skuteczność z gry (aż 65 %). Byki wygrały 108-101 i po raz pierwszy zostały mistrzami NBA !!!
Magic Johnson, skutecznie kryty przez Jordana i Pippena, zdobył 16 punktów, miał też 11 zbiórek i aż 20 asyst !!!
Michael Jordan uzyskał średnio 31,2 punktu (55,8%-skuteczność), 11,4 asysty, 6,6 zbiórki oraz 2,2 przechwytu w każdym meczu i bezapelacyjnie zgarnął tytuł MVP finałów. Na boisku wspierał go Scottie Pippen (20,8 ppg, 9,4 rpg i 6,6 apg) - szczególnie w obronie, gdzie skutecznie powstrzymywał Magica Johnsona. Wyróżniali się także Horace Grant i John Paxson.
"Po pierwszych radosnych reakcjach cała drużyna Byków usiadła w szatni... niemal wszyscy płakali. Potem ściskali się, poklepywali, gratulowali sobie wzajemnie. Każdy jako pierwszy chciał dotknąć ogromnego, błyszczącego pucharu. Przekazywanie z rąk do rąk właśnie co zdobytego pucharu trwało kilkanaście minut. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Siedzieć czy wstać ? - mówił w chwili szczęścia Michael do siedzącej obok żony Juanity i do ojca. Szał radości przerwał Horace Grant, który wezwał wszystkich do modlitwy. Po 20 sekundach wreszcie wystrzelił korek od szampana.
Mam chęć wejść do tego pucharu, tak bardzo się cieszę. Zdobyć puchar i zostać graczem najlepszej drużyny na świecie to wspaniałe uczucie. Chcę to powtórzyć. Nie będę niczego obiecywać, po prostu zrobię to jeszcze raz - zapowiedział Jordan.
Po kilku minutach do szatni Bullsów przyszli z gratulacjami Lakersi na czele z Magiciem Johnsonem i trenerem Mikem Dunlevy. To jest facet z klasą - powiedział o Johnsonie Jordan - Jestem dumny, że mogłem grać przeciw niemu. Cały czas jednak wierzyłem w swoją drużynę. Przypuszczam, że dla wielu nasze zwycięstwo jest zaskoczeniem, ale to fakt. To my jesteśmy mistrzami. Uczyniliśmy to jako drużyna. Nikt nie podarował nam zwycięstwa." (PAP)
Misiek_lbn Aż żal się spieszyć na tym forum victory is mine !
auto: Lancer Evo VII
silnik:: 2.0
moc: 330km Pomógł: 17 razy Dołączył: 24 Lut 2007 Skąd: Horsham
Wysłany: Śro 08 Sie, 2007
Muresan też był dobry
2.23 chyba czy 2.33, nie pamiętam
i jego "przeciwnik" Spudd Webb(jakoś tak sie pisze, wieć że zawsze było spat łep ) ok 165 cm bodajże
kurde, super taki karzełek ganiał po parkiecie
ech, fajne czasy były
Marcel [Usunięty]
Wysłany: Śro 08 Sie, 2007
najnizszym koszykarzem nba byl maxi bogges czy jakos tak 159cm i grał w Hornets z nr 1
Misiek_lbn Aż żal się spieszyć na tym forum victory is mine !
auto: Lancer Evo VII
silnik:: 2.0
moc: 330km Pomógł: 17 razy Dołączył: 24 Lut 2007 Skąd: Horsham
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach