auto: CTR/BMW1
silnik:: k20/118d
moc: 227/172km Pomógł: 4 razy Dołączył: 21 Sty 2008 Skąd: z Mokotowa
Wysłany: Pią 02 Sty, 2009 Apel do wszystkich o rozsądek
Cytat z pewnego forum
"Otóż ta smutna historia wydarzyła sie kilka dni przed sylwestrem...
Wracałem od gościa, który programował mi auto i zrobił troche za dużo Nm (Seat Leon 1.9 Arl teraz około 200 Km) i byłem troszke poprawić program. Wracałem spokojnie tak jak zwykle, około 120-140 km\h na prostym odcinku drogi, jechało sobie pewne Bmw, kierunkowaz gaz w podłoge, dalej sami wiecie...
Uśmiech, że ja pierwszy...
Patrze w lusterko, kierownik Bmw przyspieszył Było około 200 na liczniku, kierownik jakies 100m za mną, delikatne hamowanie przed zakrętem, do około 100, dodam, że zakręt nie był osrty, ale ślizgo było na jezdni, zapiołem 3 i dalej gaz, patrze, kierownik jadący za mną leci bokiem...
Szybkie hamowanie i zawrotka, a na miejscu sami zobaczcie....
http://www.policja.gostyn...article&sid=240
Powiem wam, że w pierwszej chwili nie mogłem uwierzyć co zobaczyłem....
Dopadło mnie dziwne uczucie...
Z samochodu dochodziły tylko krzyki...
Kierownik Bmw znalazł się między drzewem a samochodem
Telefon do straży i rozpaczliwe uczucie bezsilności....
Akcja wyciągania trwała 3 godziny(tak, dobrze czytacie, 3 godziny),
Chłopcy ze straży się nie popisali...
Stałem tam jak wryty te ku......e 3 godziny i czekałem aż chłopaka wyjmą
Stan cięzki, połamane żebra, przebita śledzione, groźba amutacji ręki i bardzo kiepsko z nogami...
Chłopak 23 lata, pół roku prawko i totalnie łyse opony... Słowem głupota...
Ale jeżeli bym go nie podpuścił, nie byłoby tego...
Prawko mam już prawie 10 lat, raz zabrane za punkty, teraz też nie mało,
Co mi to dało, że jechałem pierwszy, Nic..........
Chłopak teraz walczy o życie...
Koledzy, od tamtego zdarzenia, zacząłem się zastanawiać, czy warto podpuszczać...
W każdym z nas siedzi uliczny wojownik, ale na Boga,
Nikomu nie życze Tego uczucia i widoku tego auta na drzewie....
Apeluje, zastanawijmy się czasam, czy nie warto odpuścić, nie ktoś będzie pierwszy, ale może to komuś uratowć Zycie...
Czasami bycie drugim oznacza tak naprawde bycie pierszym...
Uliczny wojownik nie umarł..
Nadal będe chciał wygrywać.
Apeluje również do ludzi, którzy mają krótki staż za kółkiem, do cholery myślcie nad tym co robicie, jeżeli nie jesteście pewni swoich umiejętności, dajcie spokój...
To nie hańba przegrać, ale możecie wygrać coś więcej niż wyścig...
Wygrywacie Życie...
Pozdrawiam
PS: Bmw 325 coupe"
sytuacja przykra, ale wg. mnie głupota i tyle
każdy jest kowalem swojego losu
nie ruszają mnie już takie historie, nie podważam tutaj autentyczności, ale różnie to bywa
wg. mnie gość który "podpuszczał" nie powinien mieć do siebie żadnych wyrzutów, przecież nie zajechał ani nie zepchnął nikogo z drogi
a że na drogach pełno debili którzy ze wszelką cenę chcą pokazać że są szybsi i cwańsi to tylko krzyż na drogę - osobiście... wali mnie to już, oby nie zabili nikogo postronnego
auto: Brak
silnik:: Triumph
moc: 125km Pomógł: 36 razy Dołączył: 07 Gru 2007 Skąd: Wawa
Wysłany: Sob 03 Sty, 2009
Hm...
Co mogę powiedzieć, sam zostawiłem Morsa na drzewie, podczas ścigania się...
Jakimś cudem nikogo nie zabiłem, ba mi się nic nie stało. Jak potem na spokojnie przemyślałem sobie całą sytuację oraz to co mogło się wydarzyć, a na szczęście się nie wydarzyło....eh za dużo by pisać
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach