Podobno dla takich chwil się żyje (teraz to wiem), po takich przeżyciach jest co opowiadać dzieciom (dopiero zacznę), bryluje się w towarzystwie (właśnie to robię), bo przecież tylko nieliczni mieli okazje, przyjemność, ZASZCZYT stanąć obok, wąchać Jego spaliny, jechać po śladach Jego jakże drogich opon.
Spotkałem wcześniej dwóch Jego braci, ale nie było okazji Ich sprawdzić, bo w San Francisco (CA) jadąc vanem siedziałem z tyłu, na tych śmiesznych siedzeniach w bagażniku (ups!)* a później, w Warszawie w ogóle niczym nie jechałem, stałem na chodniku, gdy nadjechał** i ponownie, gdy wyglądając z balkonu, Tamka 49, siódme piętro, zobaczyłem jak wyskakuje z Kopernika i po sekundzie jest już na Świętokrzyskiej, Mistrz. Po prostu nie było okazji... . Cóż, życie, żeby nie powiedzieć szara rzeczywistość.
Ale dość już tego samouwielbienia. Doszło między nami do trzech starć. Pierwszy raz, gdy skręcaliśmy ze Świętokrzyskiej w Marszałkowską. Miał ułatwione zadanie, bo ruszał pierwszy, ja za nim. Wygrał, ale mnie nie zmasakrował, zaskoczeni? Ja tak. Drugie starcie to start z ronda, wjechaliśmy w Aleje Jerozolimskie, kierunek Królowa polskich rzek, wygrał i naprawdę pokazał na co go stać, nie miał równych sobie. Niemal zniknął. Zatrzymały go dopiero czerwone światła, które o dziwo dotyczą również Jego. Zaskoczeni? Ja tak. Tak nie powinno być. Trzecie starcie, ponownie w Alejach, przy Smyku... tak, przy sklepie z zabawkami. Powinienem zaparkować i już tam zostać. Ale mi było mało, więc moja zabawka stanęła do trzeciego starcia. Przecież każdy hazardzista mówi "do trzech razy sztuka". Naiwnie pomyślałem sobie "może tym razem spali, zgasi silnik, zgarnie go Skarbówka, Cyganka będzie chciała umyć mu szybę a nastolatek będzie chciał wręczyć mu Metro, a może po prostu się zagapi, whatever". Niestety, On nie spalił, nie zgasił, podatków już dawno uniknął, miał czyste szyby a nastolatki zamiast rozdawać gazety, robiły zdjęcia, On był czujny, zwarty i gotowy. Odjechał, ale nie zniknął. Zaskoczeni? Ja tak.
Najgorsze jest to, że On się ze mną nie ścigał. Pewnie w ogóle nie zwrócił na mnie uwagi. Ruszał tak, jak instruktor na kursie prawa jazdy mówi... jedyneczka, ruszamy, dwójeczka... no bo przecież nie trójeczka, On jest na to za szybki, odcinki między światłami za krótkie a miasto za małe. On żyje w innym wymiarze. Najlepiej zapewne czuje się na niemieckich autostradach, francuskich bulwarach, pod szwajcarskimi bankami. Tutaj się dusi. Pewnie w międzyczasie ustawiał klimę (18,5 czy 19 stopni?), zmieniał empetrójki (Jamiroquai czy Bee Gees, a może Queen), pisał SMSa (Kochanie, będę za minutę) albo jadł Twistera ® za jedyne 7.99.
Ja z telefonem w ręku starałem się jak mogłem. Przy okazji trzy razy kogoś skillowałem, nawet nie wiem kogo, ale kto by się tym przejmował, gdy obok jechał On, McLaren Mercedes SLR.
Dojechaliśmy do Placu Trzech Krzyży, już powoli, bo szukał miejsca. Dziwne, że nic wolnego na niego nie czekało, powinno, dla niego wszystko, zasługuje na to. Spojrzeliśmy tylko na siebie, na do widzenia. Tak, odpuściłem, pojechałem do Smyka po łyk PB98 dla mojej zabawki, bo w międzyczasie zapaliła się kontrolka. Cóż, życie, żeby nie powiedzieć szara rzeczywistość. Odebrał mi godność, ale nie zabrał wszystkiego, zostawił mi kartę płatniczą. Dzięki.
Miał szczęście, że nie było zakrętów, bo bym go zmiażdżył! ( ) tak jak on zmiażdżył mnie, dosłownie wytarł mną asfalt.
Jeszcze nigdy nie cieszyłem się tak bardzo z masakry, której byłem głównym bohaterem po stronie poległych. On zwyciężył. W pięknym stylu. Niezmiennie na pierwszym stopniu podium.
fajnie opisane Gaydek !! naprawdę czytałem zaciekawiony bardzo. Fajne spotkanie. Niech się cieszy, że nie miałeś 400KM bo było by mu słabo jak by nie mógł tak łatwo odejść. Hehe.
auto: espace i rs
silnik:: 175 i 265
moc: 175 i 265km Pomógł: 30 razy Dołączył: 22 Lip 2006 Skąd: P-no
Wysłany: Śro 10 Wrz, 2008
ten SLR byl dzis u nas na stacji diagnostycznej. Gosc straszny BUC, ale panne mial fajna.... SLR sciagniety roczny.... ale silnik pracowal poprostu bosko... cos niesamowitego jak to brzmi.
Nie przeszedl badan bo wedlug naszych przepisow nie mozna miec rur wydechowych po bokach.. PARANOJA.
Nie przeszedl badan bo wedlug naszych przepisow nie mozna miec rur wydechowych po bokach.. PARANOJA.
trzeba było mu dać nr. do Darka
Marcel [Usunięty]
Wysłany: Śro 10 Wrz, 2008
hehehe nie no pieknie, ciut Jimowską poezja zalatuje czyli prawie klasyka heheh
mam nadzieje,ze zoabczymy Pumkę w akcji już niedługo i dotkniemy tej właśnie sztuki co bój s SLRem toczyła ;]
auto: MINI Cooper S
silnik:: 1,6 supercharger
moc: 170km Pomógł: 115 razy Dołączył: 10 Sty 2007 Skąd: Warszawa Centrum
Wysłany: Pią 12 Wrz, 2008
Vlodarsky napisał/a:
A to nie jest jakaś bzdura ? Przecież 90% samochodów dostawczych typu Jumper, Boxer, Ducato ma rurę wydechową właśnie z boku.
W lewa strone wolno, w prawą nie...
Jest to nawet w przepisach...
_________________ A można było jeździć francuzem całe życie...
JIMEK [Usunięty]
Wysłany: Nie 14 Wrz, 2008
fajne spotkanie cos chyba moge sobie wyobrazic jak bylo, tylko mi sie udalo takiego sprowokowac do startu moze nie na 100% ale troche nawet laczka przypalil
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach