nie mam Jimka daru do pisania baśni i powieści, więc napisze tyle, żeby było jasno, przejrzyście i... w miarę prawdziwie
klubowe spotkanie, k-martowe will 777, moje 16v i deesa vts
na początku goniłem się z k-martem
rolowany:
ciut lepszy mój start, całą dwójkę i trochę trójki jestem z przodu, koniec trójki will wysuwa się, zapięcie 4 kończy zabawę williams odjeżdża ok długość może półtorej
start z miejsca spalony(dosłownie, palił chłopak gumę) przez pudziana, na dystansie 600 metrów łep w łep, ale odrobił stratę ok długość jak nie więcej, nie widziałem dokładnie
teraz już 3 muszkieterów, najpierw rolowany
dees wysówa się na prowadzenie ok pół długości przede mnie, pudzian może niecałe pół za mną, ale tir mu się napatoczył, więc odpuścił, ja do prawie końca 4 siedziałem saxo na zderzaku
z miejsca saxo wystrzela jak poj*** i zyskuje ok długość przewagi nade mną, żeby ostatecznie być ok półtorej z przodu, ale nie zapominając o pudzianie w swoim roczydełku, który był ok pół długości przede mną tylko
dystans również ok 600 metrów, prędkość końcowa ok 160-170
niech teraz wypowiedzą się panowie przeciwnicy jak oni to widzieli
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach