Wysłany: Nie 06 Kwi, 2008 Traktat o Matce Ziemi, Czasie, Miłości i Przeznaczeniu
Przyjaciele!
Zanim oddacie sie tej lekturze, musicie kliknac >tutaj<: aby uchylic okno.
To okno nalezy zminimalizowac pozostawiajac tylko dzwieki wydobywajace sie przez nie.
Czytac nalezy wolno. Na glos, badz szeptem.
Teraz jestescie gotowi.
Czesc I: ZIEMIA
Czarna ziemia, odkad po niej stąpa czlowiek wie doskonale ze ten ktory nie odda sie pracy nie zazna szczescia.
Majac powazne zamowienie ostatnie )wieczerze spedzam w moim gabinecie z piorem w dloni.
Czyz to pozny piatek, czy sobota, ja jako czolowy bibosz zamiast oddawac sie uciechom cielesnym, gastronomicznym
czy fermentacyjnym, w pocie czola i samotnosci tworze same czolowe wypociny.
W pewnej chwili jednak zdajac sobie sprawunek z mojej sytuacji niewdziecznej zrozumialem co czynic musze.
Wybrac sie w podroz po kompa i preampa musze na sam koniec osady skapanej w mroku.
Odziawszy żupana, kontusza, delii, na głowie kołpak z futrzaną opuszką, trzewiki, kontusz przepasany długim,
misternie zdobionym pasem z tkaniny, spod którego wystawała karabela, dosiadlem powóz mój możny...
Natenczas nie wiedzialem, co mnie w dlugiej podrozy spotkac moze... Tak zaczela sie podroz.
Czesc II: KOSMOS (utwor muzyczny zapewne juz sie skonczyl - nalezy go zmienic - *klik*
Plynac szlakami niczym ciecz korytem, nie bylem juz samotny, bowiem towarzyszyly mi gwiazdy ktore wskazywaly mi droge.
Moja wyprawa trwala szczegolnie dlugo lecz nie bede wgłębial w głębie jej szczegolow.
Widzialem wartosciowych ludzi, w ich oczach dostrzec bylo mozna refleksje, przemijanie, obojetnosc, trwoge ale i nadzieje...
Pewnego dnia na horyzoncie moje oczy zaszklily sie szkliscie kiedy to przez szklo moich binoklii dostrzegly swiatlo.
Moja dusza wiedziala ze samotnosc nie potrwa dlugo
Zanim zorientowalem sie chociaz tak pi razy drzew orientacyjnie we wlasnej orientacji juz juz popiepszalem
za czarnym miniakiem. Od czasow prehistorycznych ktore pamietaja juz tylko prehistoryczne typy,
kiedy zazywalem kapieli zarowno slonecznych jak i tych w stawie czy brodziku, marzylem o pewnym spotkaniu.
Potomek tego samego lona zaprzatal moje mysli i kilkukrotnie o wlos bylismy aby skrzyzowac miecze
w bratobojczej walce.
MINIVS KVPER S I CONTRA MINIVS KVPER S II. Pojedynek generacji nie byl nam dany. AZ DO CZASU..!
Czesc IV: PIERWSZY OGIEN - zmien se muze juz lepiej - ~pstryk~
Trzymalem sie blisko mojego przeciwnika, ktory moja obecnosc wyczul momentalnie, od pierwszych momentow.
Nasze otoczenie, swiadome zaburzen mocy rozpraszalo sie zeby nas nie rozpraszac.
Pewnie ze podazalismy pewnie przed siebie, ale nadal znajac zasady dobrego smaku i etykiety. Noblesse oblige.
Bez grubianstwa i rospusty i rozpychu nie rozpychalismy sie w ruchu jak niepyszni. Wiedzielismy ze to tylko
hasanka po polance, przystawka z bazanta na zimno, wybaczcie wylgarnosc i kolokwializm - gra wstepna.
Nieustannie czaiwszy sie, czekalem wytrwale na wlasciwy moment az pokazalem pazura.
Mowiac scislej pokazalem przeciwnikowi znacznie wiecej niz pazura, znacznie wiecej niz nawet palec,
dlon bo i calego siebie. Uciekajac zawczasu na prawy pas i wyprzedzajac spowolnionego przeciwnika pokazalem
i) pazur ii) gibkosc i dżdżystość umyslu iii) doswiadczenie iv) i w koncu - siebie calego - wszak do tej pory
przeciwnik moj widzial tylko moj zarys, szkic w zwierciadle, forme i zimne spojrzenie.
wiedzielismy sie czego chcemy oboje. Czulismy telepatycznie ze patyczkowanie skonczy sie za chwile.
Bedac z przodu nie musialem sie ogladac by znac sytuacje, wydarzenia ktore mialy miejsca za moimi plecami.
Wiedzialem ze przeciwnik za wszelka cene wydobedzie sie z opresji i sprobuje zniwelowac dystans miedzy nami.
Mijajac jakies siedemdziesiate i szoste sygnalizacje swietlne, niczym nie zasygnalizowane swiatla zmienily swoja barwe.
Trzezwosc i gibkosc umyslu mojego pozwolila na kolejne posuniecie. Wykonujace ruchy posuwiste.
Przeciskajac sie miedzy dwoma brykami bryknalem na druga strone szosy. Poczulem sie przedziwnie,
jakbym na paluszkach przetuptal sobie na druga strone polanki - troche gejowo wlasciwie... Jednak ruch moj
zapewnil mi drugie miejsce startowe z pierwszej linii a co lepsze zwolnilem swoje pole position
(JEA!!!!!!!!!!!! (robert mi sie przypomnial)) przeciwnikowi. Przez jedna, druga, trzecia, czwarta
i wreszcie piata warstwe szkla spojrzalem nie wyraznie przeciwnikowi w oczy, bo naturalnie nazaliż juz sie zaraz zatrzymal.
I coz ujrzalem!? Samicze oczeta?? to niemozliwe? tylko samiec mogl tak wprawnie poslugiwac sie
mieczem do tej pory!!!
Ciagle patrzac, ciagle niewyraznie dostrzeglem ze przeciwniCZkA wydala werdykt. Palcowny!
Odpowiedziala na moj pazur pokazujac mi... swoj palec! Ola Boga na szczescie byl to kciuk w kierunku
pionowym wskazujacym gwiazdziste niebo.
Kiedy otrzaslem sie z tego zrozumialem ze nie tylko mam do czynienia z wyjatkowa niewiasta.
Rozwazna i romantyczna. Mam rowniez do czynienia z jej wyjatkowa maszyna! Przypomnialo mi sie wszak
ze moze zeszlej wiosny przeczytalem w periodyku pewnym ze po ulicach grodu Warsa i Sawy porusza sie p
ierwszy MINIVS II dotkniety czarodziejskim zakleciem. I ze wlasnie jego, tego MINIVSa panem byla Pani,
o wlosach jak len... a nazywala sie jakos tak zabawnie - Ida, Iga, Iba, Niga, Nina, Tina, Balbina, Balboa,
Baobab, Babobab, Babadaba, Jabadabadu czy jakos tak podobnie...
Jednażesz...
ruszylimy z kopyta, z kierunkiem na poznan. Poznajac swe mozliwosci, lecz nie dajac sie zwiesc nierownej nawierzchni.
Po pierwszym biegu jestem o poltora konia w klebie z przodu. Przejezdzajac przez kolej tramwajowa
kolej na kolejny bieg. Tutaj przeciwniczka postawila opor. Nie na dlugo. Obezwladniona moja obecnoscia
dostala ode mnie jeszcze dlugosc wielkiej armaty. Nawet w mojej kabinie slychac bylo jak sobie pisnela
pod nosem z wrazenia ale i przyjemnosci ktorej zaznala, wszak nie wynik byl wazny lecz sport.
Komu w droge temu czas, wiec skrecilem zostawiajac po sobie niedosyt. Nie bylo by to bowiem
romantyczne jakbym na kolejnych przystankach probowal cos tam zagadac czy moze kurwa puscic se oko.
Romantycznie bylo odjechac na rekawie delikatnym o 90st na pierwszym zakrecie. Zawinac za winkiel.
tak tez uczynilem
Ostatnio zmieniony przez JIMEK Nie 06 Kwi, 2008, w całości zmieniany 1 raz
.... masakra. teksańska masakra piłą łańcuchową... tak doszczętnie zlekceważyć dziewczę ? jak tak można ? w czasach nieuchronnej, moherowej zawiści, (integra)cyjnych jotdemowych sąsiadów czy zdezorientowanych braci brnących w żabięce technologie nie można swawolnie oddalać się od zwłok tak intensywnie pragnącej rodzimego współżycia i pragnącej za wszelką cenę udowodnić jaki to dziewiczy potencjał w niej drzemie....
ps. Stary RESPECT !!
_________________ 0-1
Ostatnio zmieniony przez Stf Nie 06 Kwi, 2008, w całości zmieniany 3 razy
JIMEK [Usunięty]
Wysłany: Nie 06 Kwi, 2008
nie latwo jest byc romantykiem, ale wierze ze los jeszcze skrzyzuje nasze sciezki... wtedy wrazenie ktore pozostawilem bedzie wyborny skutek mialo. Wykorzystal i porzucil. Dran!
Z tym ignorowaniem dziewczyny to przypomniała mi się pewna historyjka, utrzymana w klimacie Twojego killa:
Zmierzchało już i cienie pasmami długimi na ziemi się kładły, a gawiedź znudzona w gospodzie nad piwem siedziała dumając nad sensem egzystencji ludzkiej, gdy drzwi otworzyły się nagle i wszedł Sławny Rycerz. Gawiedź, spragniona opowieści z dalekiego świata, rzuciła się natychmiast do przybyłego, stawiając mu piwo i prosząc o opowieść. Rycerz, jako że szlachetnego serca był, prosić się długo nie dał i rzekł w te słowa:
-A, jadę sobie, jadę, przez świat daleki, szeroki... Patrzę - wieża stoi. Pytam - Kto w wieży? Odrzekną mi - Najpiękniejsza dziewica w całym księstwie! A wieży strzeże smok straszny, pięciogłowy...
-I co? I co? - pyta podniecona gawiedź.
-A, nic... Smoka ubiłem, pannę uwolniłem. A piękna ona... Ach, tak piękna, tak piękna, jako ten kwiateczek!
I co? I co? - pyta podniecona gawiedź.
-A, zignorowałem ją i pojechałem dalej.
-Ooo... - jęknęła gawiedź z zawodem. - Ale prawyś, Rycerzu, prawyś, czci niewieściej nie ruszysz... Ale co dalej, co?
-A, jadę, sobie, jadę, przez świat daleki, szeroki... Patrzę - wieża stoi. Pytam - Kto w wieży? Odrzekną mi - Najpiękniejsza dziewica w całym królestwie! A wieży strzeże smok straszny, siedmiogłowy...
-I co? I co? - pyta podniecona gawiedź.
-A, nic... Smoka ubiłem, pannę uwolniłem. A piękna ona... Ach, tak piękna, tak piękna, jako to słoneczko!
-I co? I co? - pyta podniecona gawiedź.
-A, nic... Zignorowałem ją i pojechałem dalej.
-Oooo... - jęknęła gawiedź z zawodem. - Ale prawyś, Rycerzu, prawyś, czci niewieściej nie ruszysz... Ale co dalej, co?
-A, jadę sobie, jadę, przez świat daleki, szeroki... Patrzę - wieża stoi. Pytam - Kto w wieży? Odrzekną mi - Najpiękniejsza dziewica na całym świecie! A wieży strzeże smok straszny, dziewięciogłowy...
-I co? I co? - pyta podniecona gawiedź
-A, nic... Smoka ubiłem, pannę uwolniłem. A piękna ona... Ach, tak piękna, tak piękna, że aż oczy bolą od patrzenia!
-I co? I co? - pyta naprawdę podniecona gawiedź
-A, nic... ZIGNOROWAŁEM ją tak ze trzy razy i pojechałem dalej...
auto: Peugeot
silnik:: 208 GTi
moc: podobno 230km Pomógł: 98 razy Dołączył: 05 Gru 2005 Skąd: zadupie
Wysłany: Nie 06 Kwi, 2008
dobry opisik naprawdę.....
mały się stałem jak to czytałem
_________________ when the flag drops the bullshit stops
.....action speaks louder than words....
JIMEK [Usunięty]
Wysłany: Nie 06 Kwi, 2008
anjas nie znalem tego
nie wiem czy to jest jasne z opisu ( ) ale ten miniak byl w maxi tuning razem z wlascicielka kiedys, bo master/s jako pierwszy zlamali MEDa i zrobili soft i od razu dmuchnal zdaje sie ze z 205-210 czy moze nawet 215 bo jakies poprawki byly, juz nie pamietam ale gdzies na sr byl wykres. No i to juz jest turbo gdzie seria ma 185-190KM a nie 175.
szacun!
na początku jak to zobaczyłem, myslałem, że zapodajesz nam tu jakiś religijny przekaz
wiesz, jakaś sekta itd, aż poleciałem zobaczyć na sam koniec komentarze... dopiero wtedy jak się uspokoiłem mogłem od początku wszystko przeczytać
fajnie jakby zrobić 1 podkład muzyczny złączony z tych wszystkich, wyliczony tak, aby leciał tyle ile się to czyta a nie łącznie ponad 20 ileś tam minut
auto: 205/C4
silnik:: tu5j2
moc: ~100km Pomógł: 73 razy Dołączył: 25 Mar 2007 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Nie 06 Kwi, 2008
Jimus rula !! Widac w tobie dusze artysty Zgrzeszyles !!
JIMEK [Usunięty]
Wysłany: Nie 06 Kwi, 2008
podzieki rycerze!
PiTT napisał/a:
ajnie jakby zrobić 1 podkład muzyczny złączony z tych wszystkich, wyliczony tak, aby leciał tyle ile się to czyta a nie łącznie ponad 20 ileś tam minut
no ziom!!! napisane jest zeby czytac na glos, albo szeptem i WOLNO. to jest wyliczone. mieliscie to kurde czytac 20 min w porywie do 15
hehe ale mialem wczoraj faze to chyba ze zmeczenia jak juz doszedlem do killi ilustrowanych graficznie i dzwiekowo to juz nie wiem co bedzie dalej... chyba zakoncze kariere...
auto: maluch
silnik:: jeden sześć
moc: okurzaczkm Pomógł: 11 razy Dołączył: 08 Lip 2006 Skąd: Zachodniopomorskie
Wysłany: Nie 06 Kwi, 2008
dzizas, następnym razem bedę musiał się czyms znieczulic przed czytaniem bo nie ogarnę. Za trudna lektura : Może ktoś to wyda - jakiś tomik poezji - Kille zebrane , wydanie II poprawione
Wszelakoż gratulacje killa. Szczególnie że ta nowa eSka w serii jest już potwornie szybka a objechanie dłubniętej to już jest coś. Odbieram to jako osobistą satysfakcje że nasze kompresorki jeszcze są coś warte i niektórzy za szybko postawili na nas krzyżyk
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach