kamil - Pon 19 Mar, 2012 niestety nie testowałem, ale słowa mojego kolegi kolarza " na kasku nie oszczędzać, bo głowa tylko jedna" są dla mnie jasne.
Więc chyba wydać ciut więcej u kupić coś markowego, atestowanego niż coś co ma tylko znaczek "CE"mi - Pon 19 Mar, 2012 sorry, nie przekonuje mnie to.kamil - Pon 19 Mar, 2012 spoko, zawsze możesz wziąć odważnik 5 kg, pójść do sklepu kupić porządny kask i ten z Lidla. Potem spuścić odważnik na jeden i drugi z wysokości 1,5 m i wyobrazić sobie główkę dziecka w kasku.
Zazwyczaj wtedy zaczyna przekonywać.M - Pon 19 Mar, 2012 Pamiętam że całe dzieciństwo przejeździłem bez kasku a jeździłem wszędzie dosłownie mi - Pon 19 Mar, 2012
kamil napisał/a:
spoko, zawsze możesz wziąć odważnik 5 kg, pójść do sklepu kupić porządny kask i ten z Lidla. Potem spuścić odważnik na jeden i drugi z wysokości 1,5 m i wyobrazić sobie główkę dziecka w kasku.
Czy Ty serio wierzysz, że w kasku "porządnym" zastosowane są jakieś kosmiczne technologie? Spoko.
M napisał/a:
Pamiętam że całe dzieciństwo przejeździłem bez kasku a jeździłem wszędzie dosłownie
Ja niby też, podobnie jak przejeździłem całe dzieciństwo bez fotelika... Strzeżonego pan buk strzeże... Czy pan brzoza - nigdy nie pamiętam...Jakarti - Pon 19 Mar, 2012
M napisał/a:
Pamiętam że całe dzieciństwo przejeździłem bez kasku a jeździłem wszędzie dosłownie
ja tez ale zgadzam sie z kamilem.
kiedys nie bylo poduszek powietrznych w samochodach. nie bylo tez stref zgniotu i wiele osob przezylo. niestety wiele tez nie przezylo.
dodatkowo kiedys nie bylo tyle samochodow na ulicach, pijanych debili i dobrych kaskow, z ktorych mozna bylo korzystac
trzeba by znalezc jakis test czy to w ogole ma sens.. bo nie jeden test wozkow czy fotelikow pokazał, ze markowe/drogie nie znaczy najlepsze.M - Pon 19 Mar, 2012
Jakarti napisał/a:
M napisał/a:
Pamiętam że całe dzieciństwo przejeździłem bez kasku a jeździłem wszędzie dosłownie
ja tez ale zgadzam sie z kamilem.
kiedys nie bylo poduszek powietrznych w samochodach. nie bylo tez stref zgniotu i wiele osob przezylo. niestety wiele tez nie przezylo.
dodatkowo kiedys nie bylo tyle samochodow na ulicach, pijanych debili i dobrych kaskow, z ktorych mozna bylo korzystac
trzeba by znalezc jakis test czy to w ogole ma sens.. bo nie jeden test wozkow czy fotelikow pokazał, ze markowe/drogie nie znaczy najlepsze.
Nie no tak racja, kiedyś było mało samochodów i życie toczyło się wolniej.
Tak tylko sobie wspominam.kamil - Pon 19 Mar, 2012 M i ja także i nadal niestety bez kasku jeżdżę, co nie jest odpowiedzialne, ale dla swojego dziecka kupowałbym bym porządny.
a o fotelikach to akurat widziałem program z testów w Pimot'cie i pokazywali co się dzieje z fotelikami a'la "Tesco" a jaka jest różnica z renomowanymi. Zdecydowanie wolę dołożyć kilka stówek i kupić markowy.
Mi, oczywiście, ze to nie są super technologie kosmiczne jednak to tak jak ze stalą na Titaniku. Przyoszczędzili i zastosowali stal z większą domieszka siarki czy tam węgla i wytrzymałość tych blach zmniejszyła się o kilkanaście procent...
Zazwyczaj diabeł tkwi w szczegółach.M - Pon 19 Mar, 2012 Prawda jest taka że trzeba mieć oczy dookoła głowy, żadne fotelik nawet najlepszy nas nie uchroni i dziecka w razie jakiegoś poważnego zdarzenia.Jakarti - Pon 19 Mar, 2012
M napisał/a:
Prawda jest taka że trzeba mieć oczy dookoła głowy, żadne fotelik nawet najlepszy nas nie uchroni i dziecka w razie jakiegoś poważnego zdarzenia.
ja jestem kurfa mądrala ale czasem jestes ode mnie lepszy
no jak czołg Cie rozjedzie to faktycznie nie pomoze ale wiekszosc sytuacji jest "na granicy" i wtedy PRAWIE DOBRY czyni roznice M - Pon 19 Mar, 2012 Też was79 - Pon 19 Mar, 2012
kamil napisał/a:
Mi, oczywiście, ze to nie są super technologie kosmiczne jednak to tak jak ze stalą na Titaniku. Przyoszczędzili i zastosowali stal z większą domieszka siarki czy tam węgla i wytrzymałość tych blach zmniejszyła się o kilkanaście procent...
Zazwyczaj diabeł tkwi w szczegółach.
Prawda, dlatego projektując cokolwiek i przystawiając pieczątke pt. rzeczoznawca, trzeba wszystko przemyśleć sto razy, a i tak wykonawca/użytkownik zrobi coś co zaskoczy wszystkich mi - Pon 19 Mar, 2012 Foteliki to inna bajka, tam faktycznie jest co spieprzyć. Bezpieczny kask poważnie dość łatwo zrobić, oczywiście zachowując jakieś standardy. Te lidlowe je trzymają, więc absolutnie bym się nie bał.GeKo - Pon 19 Mar, 2012 Znaczek CE wystawia producent, może go nawet wystawić bez żadnych badań. W przypadku importu spoza UE wystawia go importer. Co do kasków kiedyś dzieliły się na 3 grupy.
1. Kask podczas mocnego uderzenia się rozpadał, wiec w razie czego chronił głowę tylko podczas pierwszego strzału. najlżejsze
2. Drugi typ się nie rozpadał ale po wypadku należalo go bezwględnie wymienić i nie używać. średnia masa
3. Kaski do wielkrotnego walenia łbem w zoll. najcięższe. w Polsce takie wykonywał Bielski Marbet na BMXa były mistrz ale na szosie to już był obciach zasuwać w czymś co wyglądało jak hełm wojskowy.
Ja kasku zacząłem używać od 7 klasy podstawówki po tym jak spędziłem kilka dni w szpitalu po dzwonie z którego niewiele pamiętam. Wtedy to sie jeszcze wszyscy na podwórku śmiali, ale to już było po moim 3 spotkaniu łba z asfaltem. Pamiętam jeszcze jakie były protesty na zawodach że bez kasku nie chcieli dopuszczać. Maksymalnym minimum to były takie skórzane paski zapinane na głowie.mi - Pon 19 Mar, 2012
GeKo napisał/a:
1. Kask podczas mocnego uderzenia się rozpadał, wiec w razie czego chronił głowę tylko podczas pierwszego strzału. najlżejsze
2. Drugi typ się nie rozpadał ale po wypadku należalo go bezwględnie wymienić i nie używać. średnia masa
3. Kaski do wielkrotnego walenia łbem w zoll. najcięższe. w Polsce takie wykonywał Bielski Marbet na BMXa były mistrz ale na szosie to już był obciach zasuwać w czymś co wyglądało jak hełm wojskowy.
znakomita większość kasków w tej chwili wchodzi w drugą grupę - w środku styropian, na zewnątrz microshell.
GeKo napisał/a:
Ja kasku zacząłem używać od 7 klasy podstawówki po tym jak spędziłem kilka dni w szpitalu po dzwonie z którego niewiele pamiętam.
Ja jakoś w podobnym wieku, na zawodach był wymagany, więc Rudego Projecta zanabyłem. Ależ to były czasy!